Piękny ciepły poranek, dzień wolny od pracy z aurą pogodową jak w baśni. Nie umiesz zdecydować czy wziąć leżak i poddać się pieszczotom promieni słonecznych, a może doprowadzić warzywnik do stanu sprzed inwazji chwastów? Ostatecznie idziesz podziwiać rabaty kwiatowe, te potrafią swym urokiem oczarować niejednego amatora kolorowego pejzażu.

Serce się raduje, a zmysły szaleją. Niemal słyszysz jak Twoje zielone dzieciątka radują się z Twojej obecności i szerokim uśmiechem na swych kolorowych buziach zapraszają do podejścia bliżej. Zniewalający aromat zmusza Cię do powolnego opuszczenia powiek, by na moment odpłynąć gondolą wyobraźni do krainy kwiatów... Auć!!! Palący ból serwuje powrót do rzeczywistości szybszy niż Pendolino na włoskich torach. Nagle cały ten barwny rajski ogród zmienia się w szare pustkowie z przenikliwym spojrzeniem gorejącego oka Saurona, zwłaszcza lewego.

Tymczasem biedna mała pszczółka startuje z Twojego przedramienia i lotem koszącym opada na trawnik kilka metrów dalej, kończąc tym wydarzeniem swój krótki żywot. Przerażeni widokiem tkwiącego w ręce harpuna, szybko wyrywamy ciało obce ze skóry, niczym bohaterski samuraj wyjmujący miecz przeciwnika z własnych trzewi.

     "Wszyscy Maję znają i kochają" jak śpiewał Wodecki... Zdecydowanie znają, ale czy kochają? Bliższe kontakty cielesne z pszczołami każą zweryfikować tę tezę. Można mówić jedynie o miłości czysto platonicznej i to na dodatek pszczelarza.
Jeśli rozpocząłem pszczelarzenie, to powinienem rozpocząć od sentencji sławnego Alberta że "Jeśli wyginą pszczoły, człowiekowi zostaną cztery lata istnienia." Na to czy Einstein coś takiego powiedział/napisał nie ma żadnego dowodu.  Jak to kiedyś powiedział Abraham Lincoln - "Połowa cytatów znalezionych w internecie jest zmyślona" :)
Może coś jest w tych czterech latach: nie będzie pszczół - to nie będzie zapylania, nie będzie zapylania - nie będzie roślin, nie będzie roślin - to nie będzie zwierząt. Część roślin zapylana jest jedynie przez pszczoły, ale wyginięcie homo sapiens to zbyt daleko idąca apokaliptyczna teza.
Zostawmy tego martwego naukowca w spokoju. Czy pszczelarz to przyrodnik?

     Bohaterem tego artykułu jest Waldemar Grzeczka, mieszkaniec Imielna przy kościele, pszczelarz z czterdziestoletnim doświadczeniem w tejże dziedzinie, opiekun własnej niewielkiej pasieki, członek Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Poznaniu. Na podstawie zdobytej przez niego wiedzy czytacie niniejszy tekst. Jeśli człowiek podchodzi do bzyczącego towarzystwa bez specjalnego uniformu, wiesz już że albo wariat, albo pszczelarz. Opisywane hobby to wzloty i upadki, wymaga cierpliwości regenerującej się jak wątroba Prometeusza.

     Pszczelarstwo należy traktować jako hobby, nie biznes. Oczywiście mowa o małej przydomowej pasiece.  Wysokie nakłady finansowe, a przy tym wysoki współczynnik umieralności pszczół, czyni to hobby drogim, a ilość miodu przez nie produkowanego pozwala wyjść z dodatnim bilansem finansowym pod warunkiem że pszczoły przeżyją zimę i nie chorują w okresie letnim.
Dodatkowym czynnikiem składającym się na sukces jest determinacja pszczelarza - pszczół nie wolno się bać. Jeśli owady te wyczują stres, będą atakować. Stres objawia się w postaci odruchowego odpędzania lub ucieczki, jak i również wydzielania potu, czego pszczoły nie tolerują. Należy pamiętać że pszczoły również żądlą pana Grzeczkę, jednak dla niego użądlenie przez kilka sztuk jest niczym szczególnym, nie denerwuje się tym
i nie przerywa wykonywanych czynności, a tym samym pszczoły ataków nie kontynuują.



     Imielno 27 - rój pszczół na lilaku u pana Waldka. Na pytanie - "I jak, łagodne dzisiaj? Żądlą?" , można słyszeć odpowiedź - "Spokojniutkie, no może poza kilkoma sztukami" . Na poniższym wideo Pan Waldek prezentuje jak postąpić z rojem pszczół - należy spryskać je mgiełką czystej wody co rój chwilowo uspokoi. Uwaga! Nie wolno spryskiwać ostrym strumieniem z węża. W przypadku braku spryskiwacza lepiej się udać od razu po radę do pszczelarza. Po delikatnym spryskaniu najlepiej podjechać do Pana Waldka by rój z ogrodu zabrał, ponieważ owady te potrafią być agresywne gdy się zdenerwują, a zdarza im się to częściej niż osom.



Wróćmy jednak do momentu użądlenia. Jeśli nieszczęśnik nie jest uczulony, nic mu nie grozi. Trucizna przy jednorazowym incydencie nie zagraża życiu , a tych by musiało być aż kilkadziesiąt aby doprowadzić do zgonu (jeśli nie jest to twarz) . Pszczoła tyle szczęścia nie ma - umiera zaraz po zostawieniu żądła, dlatego że jej jedyna broń jest zrośnięta z wnętrznościami.
Odruchowo wyciągamy ciemny pszczeli cierń, nieświadomie wstrzykując całą truciznę pod skórę. Źle! Należy delikatnie podważyć paznokciem krawędź tej ampułki wypełnionej jadem i w ten sposób zminimalizować ryzyko że zawartość żądła wywoła nieprzyjemne skutki uboczne. Dodatkowo można zajrzeć do domowej apteczki czy mamy wapno i wypić jednorazową porcję.


Mimo iż Imielno to wieś, wydawać by się mogło że mieszkańcy potrafią odróżnić pszczoły od osy, a jednak nie jest to takie oczywiste.
Twórcy filmu animowanego popełnili niewybaczalną gafę zaszczepiając nam pewien dogmat - pszczółka Maja wygląda bardziej jak osa i dlatego podczas grillowania mamy wrażenie że pszczoły zjadają nam słodycze i owoce, popijając colą
(wyjątek stanowi okres suszy - wówczas pszczoły nie gardzą owocami). To osy, żółto-czarne pasy na odwłoku to uniform osy, nie pszczoły, która jest ciemna w czarno-brązowe paski na ciele z dość gęstym owłosieniem. W każdym razie pszczoła europejska znana z naszych pasiek i ogrodów.



Szerszeń, największy wróg, potrafi unicestwić wiele pszczelich żyć, zanim te wyciągną swego asa z rękawa. Jest nim temperatura podczas swoistych militarnych manewrów wojennych. Na widok szerszenia, Lotnictwo Pszczelego Królestwa zostaje poderwane jak NATO-wskie myśliwce F-16 po zwietrzeniu rosyjskiego niedźwiedzia, bombowca TU-95. Niestety, nasze pszczoły nie mają na wyposażeniu pocisków dużego kalibru, nie posiadają również odpowiedników rakiet JASSM. Nasi mali "pacyfiści" mają na swym wyposażeniu jedynie żądło, na dodatek taki atak może zakończyć żywot bohaterskiego kamikaze, a przy tym jest nieskuteczne w walce z szerszeniem.

Rój nie posiada na etacie dowódcy, plutonowego czy generała. Społeczność ta to kolektyw, współmyślenie. Jednomyślność jest skuteczna we wszystkich działaniach roju który funkcjonuje jak jeden mózg.

Szerszeń jest w stanie zabić każdą pszczołę, jednak te mają opracowaną technikę walki z opisywanym wrogiem. Otaczają intruza tak szczelinie, by zamknąć go w kokonie zbudowanym z własnych ciał. Kolejnym krokiem jest wytwarzanie wysokiej temperatury, aż denat się przegrzeje i skończy swój żywot.


Zdolność pszczół do termoregulacji, pozwala również utrzymywać w ulu niemal pokojową temperaturę przy dużych mrozach.
Zimą siedzą w kłębie zimowym, ogrzewając się w wzajemnie. Temperatura w punkcie centralnym takiego kłębu to nawet kilkanaście stopni. Pod koniec zimy wzrasta kilka stopni w miejscach, gdzie inkubowany jest czerw (czyli larwy pszczół). Gdy wiosną temperatura pozwala, pszczoły ruszają na pierwszy oblot, tzw. oczyszczający. Zaczynają także przynosić wziątek, czyli pierwsze porcje pyłku i nektaru z wierzby i leszczyny, a tych w Imielnie jest wystarczająca liczba.


   Pszczoła w moim warzywniku zbiera nektar ze słonecznika.



     Mam taki mały apel - przestańmy w końcu demonizować te pożyteczne owady. Imielno powinno być dumne że w naszych ogrodach są jeszcze pszczoły, pamiętając że ich populacja jest zagrożona. Na niewielką wioskę w której żyjemy, wystarcza jedna mała pasieka byśmy cieszyli się licznymi owocami oraz miodem. Wnioskuję że przyczyną naszej ignoranckiej podstawy są obawy, a te są wynikiem ubogiej wiedzy. Czuję się orędownikiem inicjatywy jaką jest przekazywanie tej wiedzy na naszej stronce, nie tylko jako administrator, ale jako człowiek o duszy "umiarkowanego przyrodnika", bo przyrodnikiem amatorem może być każdy z nas. Ukierunkowane studia nie są tutaj niezbędne. Trzeba kochać przyrodę taką jaką jest, zarówno pszczółkę, jak i inne zwierzęta. Każdy element przyrody jest filarem ekosystemu. Jako dzieci przyklejaliśmy ślimaki do ręki, odwracaliśmy ją następnie, by sprawdzić czy nasz pasażer nie spadnie. Bieganie za motylami, wyciąganie z ziemi rozciągliwych dżdżownic, straszenie koleżanek żabą... Coś po latach poszło nie tak, zapomnieliśmy, przestaliśmy widzieć otaczającą nas przyrodę, oddaliliśmy się od niej. Teraz jesteśmy manipulowani elektroniką, a to najwyższy moment na ucieczkę do natury, naszego dziedzictwa.

     Jak wyobrażacie sobie zbieranie pyłku kwiatowego przez robotnice? Wylatuje pracownica z ula, rozgląda się i zbiera dookoła nektar, by ku uciesze pszczelarza, jak najszybciej zapełnić fabrykę tym półproduktem. W rzeczywistości jest zgoła trudniej. Pszczoły perfekcyjnie zapylają kwiaty, jak donoszą obserwatorzy tych zwierząt, każda robotnica ma swoje stanowisko pracy i wlatując do sadu, zbiera pyłek tylko z drzew/krzewów jednego gatunku, czyli np. tylko z jabłoni, a koleżanka obok tylko z wiśni. Druga teoria wskazuje że pszczoły żyją w grupach i ul jest jedną wielką mieszalnią pyłków co w połączeniu z ich pracowitością daje efekt w postaci najskuteczniejszych owadów zapylających krzyżowo. Entomolodzy regularnie dostarczają coraz precyzyjniejszych wyników ich badań, na przykład obecnie trwają obserwacje tzw. pszczelego tańca za którego pomocą, pszczoły przekazują sobie parametry do zlokalizowania miejsc obfitych w pyłek.

     Kolejny truizm zanurzony w pokładach naszej niewiedzy - pszczoły nie produkują miodu dla człowieka. Miód to ich zapasy na zimę, a typek w dużym osiatkowanym kapeluszu to zwykły złodziej który włamuje się do pszczelej fortecy 2-5 razy w roku. Tutaj paserstwo nie nosi znamion kryminalnych, bowiem w ramach rekompensaty przed zimą, pszczelarz odpowiednio dokarmia swoje podopieczne by przetrwały mrozy bez miodu. Opieka nad pasieką to liczne przeglądy techniczne, zabezpieczenia termiczne, sprzątanie czy podawanie lekarstw (głównie na warozę).

Adolf Hitler z pszczołami pewnie miał tyle wspólnego co Kazik z kradzionymi samochodami, czyli pewnie nic, a jednak pewne porównania przychodzą mi do głowy - eugenika. Selektywne rozmnażanie było już głoszone przez Platona, który sądził, że reprodukcja człowieka powinna być przez władze kontrolowana. W ulu nie mamy podręcznikowego przykładu eugeniki, jednak pszczoły decydują co ma się z czerwi narodzić, oraz czy jajeczka składać zapłodnione. Na świat z jaj które nie były zapłodnione przychodzą trutnie , czyli samce bez żądła. Z czerwia zapłodnionego wykluwa się robotnica lub nowa królowa, decydują o tym robotnice poprzez zróżnicowaną opiekę i karmę. Taki ul to niemal utopia rodem z "Seksmisji" Juliusza Machulskiego - same kobiety i tylko kilku rozpłodowych mężczyzn.
Dziecko pszczelarza ma okazję szpanować odwagą mając w dłoni pszczoły, a dokładniej bezbronne trutnie bez żądeł, które dla przeciętnego człowieka są po prostu niebezpiecznymi pszczołami. 

     Poniżej pan Waldek przy wyciąganiu ramek z miodem, proszę zwrócić uwagę na ilość pszczół i gołe ręce pszczelarza ..."hardkorowiec".


W czerwcowy, ciepły już dzionek, wybierasz się z rodziną na spacer. Wracając do domu, zauważacie pszczelarza przy ulu i po chwili kończycie spacer ze słoiczkiem świeżego, właśnie odwirowanego miodu. Po powrocie do domu rozkoszujecie się tym zdrowym, złocistym produktem. Jednak czy jako mieszkaniec Imielna zdajesz sobie sprawę że ambrozja oklejająca Twoje podniebienie pochodzi z Twojego imieleńskiego ogródka? Oczywiście chodzi o nektar z którego miód dopiero powstaje. Pszczoły potrafią z pyłkiem przelecieć kilka kilometrów i właśnie dlatego jedna mała pasieka potrafi zapylić roślinki w całej wsi.

     Czy jest tutaj sens opisywać zdrowotne działanie miodu na ludzi? Wszyscy wiemy jak bogate składniki miód posiada. Cenione w medycynie czy kosmetyce. Przestrzegam naiwnych przed zakupem miodu w marketach, a w tym z napisem "miód naturalny" czy innymi rewelacjami, ponieważ ma tyle wspólnego z naturą co "sok 100%" ( sto procent dziennego zapotrzebowania na witaminę C, rozpuszczonej ...syntetycznej). Kłamstwa marketingowe są lepkie jak ten miód.

     Co najcenniejszego natura ofiarowuje nam na okres zimowy? Warzywa i owoce poddane obróbce termicznej (gotowanie i smażenie) tracą większość cennych właściwości. Pozostaje mrożenie. Co z miodem?
Dobry miód, który nie uległ zepsuciu (zabrudzeniu), latami zachowuje wszystkie swoje właściwości.
Archeolodzy przekonali się o tym, gdy odkryli w grobowcu faraona Tutenchamona naczynie z miodem liczącym 3500 lat. Po przebadaniu go, okazało się że ulotnił się jego aromat i był skrystalizowany, ale gdyby go rozpuścić, nadawałby się do spożycia. Długie lata przysmak władcy Egiptu uchodził za najstarszy miód na świecie, ale 3 lata temu został on „zdetronizowany” przez miód gruziński. Podczas budowania rurociągu naftowego Baku-Tbilisi-Ceyhan odkryto grobowiec księżniczki liczący ponad 5500 lat.
Starożytni Gruzini, podobnie jak Egipcjanie, wkładali miód do grobowców, aby osłodzić im ostatnią drogę.
Antybakteryjne właściwości pochodzą z śliny pszczół, enzymu o nazwie inwertaza.

     Ponieważ mieszkamy niedaleko siedliska pierwszych Piastów, postanowiłem skontaktować się z Tadeuszem Panowiczem, by zapytać czy może i u nas znaleziono wiekowy miód. Okazuje się że odkryto w dzbanie plaster miodu liczący około tysiąc lat. Niestety nie zachował on właściwości na wzór tego z Egiptu czy Gruzji.

     Jeśli w kolejny ciepły dzień wolny od pracy, wyjdziesz przed dom, by w kwiatowej rabacie znaleźć ukojenie od trudów codzienności, nie obawiaj się tego małego owada. Jeśli usiądzie ci na ręce, pomyśl ze ta mała pszczoła w ciągu całego swojego życia produkuje mniej więcej jedną łyżeczkę miodu i pamiętaj że to pszczółka z imieleńskim rodowodem.

" I ja tam byłem, miód i wino piłem"

     Starzy mieszkańcy temat naturalnego, czystego pszczelego wosku pewnie znają, ale dla niedawno zamieszkałych może to być nowością. Wobec tego, wszystkich zainteresowanych mieszkańców Imielna pan Waldek zaprasza na poczęstunek wosku w miodzie do ssania z odsklepianych ramek. Oczywiście wcześniej należy zapytać kiedy nastąpi odwirowywanie miodu, ale można przyjąć że od czerwca można się zgłosić osobiście pod nr domu 27 na darmową degustację w dniu odwirowywania miodu.


     Zapytałem mojego rozmówcę o jakieś historie które w ciągu tych kilkudziesięciu lat mu się przytrafiły.  Opowiedział mi śmieszną sytuację która któregoś dnia miała miejsce, śmieszną z jego punktu widzenia, a niestety nie z punktu widzenia jego pomocnika.
Jeden z mieszkańców Imielna chcąc pomóc panu Grzeczce, poszedł z nim podczas deszczu do pasieki. Deszcz mu nie przeszkadzał, bowiem parasol który dzierżył w dłoni skutecznie eliminował negatywne skutki aury. Kiedy pszczelarz otworzył ul w celu włożenia karmnika, okazało się że pszczoły uznały parasol pomocnika za niezłą miejscówkę, wszak deszcz pod niego nie docierał. Finał tej historii to histeria i kilka użądleń. W takich momentach człowiek dowiaduje się o sobie ciekawych rzeczy np. jak szybko potrafi biegać i wysoko skakać. Gdy matka natura okazuje swą drapieżną duszę, przeszkody w postaci ogrodzenia przestają istnieć.

     Jak my sami możemy przyczynić się do rozwoju pszczelarstwa? Stygmatyzujmy niewłaściwą gospodarkę rolną, przede wszystkim nieodpowiednie opryski na rośliny kwitnące. Żyjemy w oparach niewiedzy, a niekiedy wystarczy przeczytać jedynie instrukcję na opakowaniu z opryskiem (bezpieczne godziny/miesiące stosowania). Kuleje również wiedza nas samych, tych którzy rolnikami nie są (czyli większość mieszkańców Imielna), a nie potrafią odróżnić osy od pszczoły, demonizując NASZE PSZCZELE DZIEDZICTWO W IMIELNIE.

     Niezwykły urok małej przydomowej pasieki opiera się właśnie na minimalistycznym podejściu do niej, typowo hobbystycznym założeniu. Brak tutaj wielu współczesnych urządzeń obecnych w zmechanizowanych pasiekach. Pan Waldek zarówno opiekę nad swymi podopiecznymi, jak i samo pozyskiwanie miodu wykonuje za pomocą technik sprzed kilkudziesięciu lat (np. ręczna wirówka do miodu). W przypadku posiadania niewielu pszczelich rodzin, kontakt człowieka z tymi owadami nie zmienił się od dekad. Tak, taki pszczelarz to przyrodnik, musi kochać te skrzydlate miododajki, skoro nie nastawia się na kolosalne zyski które generują wytwórnie wątpliwej jakości miodu. 

Swoją drogą priorytetem dużych spółek jest ich byt poprzez zysk z produktywności, a taki "mały" pszczelarz ma po prostu miód tej samej jakości jaką cenił sobie Tutanchamon tysiące lat temu.

     Poniżej ususzone kacze skrzydło - narzędzie pracy stosowane przez pszczelarzy od zarania dziejów. Służy do delikatnego strącania pszczół np. z ramek i innych elementów. Obecnie stosuje się miotełki, ale pan Waldek uważa że skrzydło jest tak delikatne że nie zrobi krzywdy żadnej pszczółce i dlatego stosuje tę starą technikę, a odymianie to  ostateczność przy największej ingerencji w ul.



Na koniec takie ciekawostki - nazwa szóstego miesiąca pochodzi od czerwiu który właśnie w czerwcu się rozwija.
Druga ciekawostka to propolis który pszczoły wytwarzają i stosują do uszczelniania ula, a ludzie w celach medycznych.
Miód spadziowy - spadź (soki roślin) jest zbierana bezpośrednio z roślin lub z mszyc, które to wgryzając się w rośliny i pijąc duże ilości ich soków wydalają też spadź. W Polsce miody spadziowe powstają z roślin iglastych, rzadko liściastych. Od siebie dodam że świeży miód, zwłaszcza spadziowy, rewelacyjnie smakuje jako polewa na desery lodowe.

     Powyższy tekst nie jest publikacją naukową ponieważ zakładka "Hobby"  zobowiązuje do wyrażania własnych opinii, osobistych doświadczeń i nabytej wiedzy naszych mieszkańców podczas pielęgnowania swojej pasji. Przy dużym zainteresowaniu tematem pszczelarstwa, jestem w stanie powiększyć dokumentację o dodatkowe filmy i fotografie podczas letnich prac przy pasiece.
Jeśli ktoś ma pomysł na prezentację własnego hobby - proszę o kontakt, chętnie o nim napiszę lub opublikuję podesłany tekst.

Formularz kontaktowy znajduje się poniżej, zapraszam do korespondencji.

Zapraszam do obejrzenia warsztatów prowadzonych przez pana Waldemara z których relacje, zdjęcia i filmy znajdują się TUTAJ.



Aktualizacja 08.08.2018 - niestety Pan Waldemar zmarł 18.01.2017

Licznik wizyt: